Pamiętacie moją gulaszową z ziołowymi kluseczkami? Wymyśliłam ją na konkurs kulinarny "Zostań Mistrzem Wołowiny", zorganizowany przez miłośników wołowiny QMP - wysokiej jakości mięsa od sprawdzonych producentów. Dzięki Waszym głosom udało mi się dostać do drugiego etapu tego konkursu, dziękuję:)
Dzisiaj odbył się finał. Wielkie gotowanie na żywo przed jury i gośćmi, najlepsze składniki, profesjonalny sprzęt a w tym wszystkim ja, pasjonatka, ale wciąż amatorka. Nigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę gotować autorskie danie dla kucharzy i krytyków kulinarnych, których książki i felietony czytam co wieczór.
Przygotowałam obszerną fotorelację z tego wydarzenia (fotografowałam dosłownie wszystko i wszystkich:)) bo wiem, że wielu z Was chciałoby spróbować swoich sił w tego typu konkursach, ale nie wiecie, czego możecie się spodziewać i obawiacie się, że nie dacie rady. Mam nadzieję, że ten wpis Was zachęci i przekona, że warto realizować swoje marzenia, pokonywać słabości i czasem samemu zapewniać sobie adrenalinę w życiu. Bo emocje były, i to duże:)
Ja muszę przyznać, że do konkursu podeszłam na luzie chociaż to był mój pierwszy raz:) Kiedyś obiecałam sobie, że gotowanie ma mi sprawiać tylko przyjemność. Jeśli poczuję, że zaczyna mnie niezdrowo stresować, że przekraczam granicę, to zrobię krok w tył lub zrezygnuję. Zestresowany kucharz to słaby kucharz:) Co innego kucharz rozemocjonawany, które swoje emocje przekłada na talerz!
Jednak mimo to miałam pewne obawy. Nie chciałam, żeby moja gulaszowa, bądź co bądź tylko zupa, została uznana za potrawę zbyt prostą, mało kreatywną i co najważniejsze-niesmaczną.
Poza tym ja lubię swoją małą ciasną kuchnię, gazową kuchenkę i nie do końca ostre noże. Trochę się bałam, że nie wyczuję tego "sprzętu", na którym mam pracować. Okazuje się, że nie było czego się bać bo dobry sprzęt bardzo ułatwia pracę!
Ale zacznijmy od początku. Konkurs odbył się w dużej hali w Warszawie. Na uczestników czekały stoiska ze składnikami, fartuchami i przepisami, gdyby ktoś w stresie zapomniał, co ma ugotować:)
Przygotowane były również naczynia i akcesoria niezbędne do odpowiedniego podania potrawy, w myśl zasady, że je się też oczami.
Uczestnikami byli kucharze amatorzy i blogerzy, dla których to był pierwszy konkurs kulinarny na żywo. Poniżej sympatyczne blogerki ze Śląska - Mariola, autorka Smakowiska, i Ula z Eksperymentu Sobotniego.
Zaczynamy! Czas: 2 godziny na ugotowanie dania głównego z wołowiny. Był gulasz irlandzki, były steki, polędwica pieczona i wołowina po bałkańsku. I była też moja zupa, która osiągnęła "gęstość encyklopedyczną", jak stwierdził ł red. Paweł Loroch :)
Gotowe dania uczestników pokażę Wam w drugiej części fotorelacji, która pojawi się na blogu jeszcze w tym tygodniu. Zobaczycie również potrawy z wołowiny, którymi zostaliśmy poczęstowani - wspaniałe przystawki i dania główne przygotowane przez profesjonalnych kucharzy. Podam też wyniki konkursu, zatem zapraszam do śledzenia Słodzę Solę Pieprzę:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz