poniedziałek, 9 grudnia 2013

Warsztaty kulinarne z Kingą Paruzel

Mikołajki spędziłam na pieczeniu, ozdabianiu i fotografowaniu świątecznych pierników. Ale nie we własnej kuchni tylko na warsztatach kulinarno-fotograficznych z Kingą Paruzel i Kubą Kaźmierczykiem. Zapraszam na relację!


Warsztaty były nagrodą w konkursie "Kreatywne Babki" zorganizowanym przez Dr. Oetkera i Olympusa. W studiu Cook Up na warszawskim Mokotowie, gdzie odbyło się spotkanie, na uczestników czekały lukry, posypki, świąteczne gwiazdki i perełki do ozdabiania, wszystko marki Dr. Oetker.
Do naszej dyspozycji były również aparaty Olympusa, którymi fotografowaliśmy nasze wypieki. 




Kinga rozpoczęła spotkanie od przygotowania domowej przyprawy do piernika. Do klasycznych składników tej mieszanki (takich jak cynamon, pieprz, imbir, goździki, gałka) dodała szczyptę curry, która wzbogaca smak upieczonego ciasta. 
Następnie zdradziła nam swój sprawdzony, 120 letni przepis na pierniki, pochodzący ze starej książki jej dziadka cukiernika. Z tego przepisu przygotowaliśmy pyszne ciasto, następnie wycięliśmy pierniki, upiekliśmy je i ozdobiliśmy.









Nigdy nie lubiłam dekorować pierników. Rękawy z których wypływa lukier, zaschnięte tylki, mozolne ubijanie białek to nie moja bajka. Robienie pierniczkom oczek, uśmiechów czy nosków jest fajne, ale wymaga precyzji i cierpliwości, a także zdolności artystycznych, których nie mam. A bałagan i brudne garnki pozostawię bez komentarza.
Produkty Dr. Oetkera, które mieliśmy do dyspozycji, maksymalnie umiliły i ułatwiły cały proces dekorowania. Lukry szybko zastygły, nie rozlały się po ciastkach i blacie. Pisaki żelowe z maleńkimi tylkami ułatwiły robienie szczegółów. A kolorowe perełki i gwiazdki sprawiły, że najbardziej wyszukane pomysły stały się rzeczywistością. Cóż, znowu poczułam się jak mała dziewczynka. I postanowiłam zorganizować w domu wielkie pieczenie i dekorowanie pierników:) 
Zużyte opakowania i tubki wyrzucaliśmy do kosza. Przy takiej ilości uczestników nie udało się uniknąć bałaganu, co widać na zdjęciach:) ale nie wyobrażam sobie, jak wyglądałyby miejsca pracy, gdybyśmy wszystkie te lukry mieli przygotować od początku sami. 
Przy okazji-pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich, którzy sprzątnęli po nas studio.



Poniżej przygotowane przeze mnie pierniki, na pewno się domyśliliście, że to świąteczna kolekcja bransoletek Lilou dla pani Mikołajowej:) (dobra, wiem, że są najbrzydsze, ale oszczędźcie mi tego w komentarzach:)). 
Kolejne zdjęcia to dekoracje innych uczestników (jeśli jesteś autorem którejś z nich, napisz do mnie, chętnie podpiszę zdjęcia i podlinkuję Twojego bloga).



Pierniczki Ady (blog Pora coś zjeść) zwyciężyły w konkursie na najpiękniejsze. Nie pozostaje mi nic innego jak przyjąć werdykt z pokorą i przyznać, że były tylko odrobinę ładniejsze od moich:)))

Pierniczki Joanny z bloga Smacznie z Joanną. Tylko odrobinę ładniejsze od moich:)



Po warsztatach kulinarnych przyszedł czas na fotograficzne. Robienie zdjęć nie jest moją mocną stroną. Wszystkiego uczę się sama i chciałam się wreszcie dowiedzieć, co robię dobrze, a co źle. Warsztaty poprowadził fotograf Kuba Kaźmierczyk, który odpowiadał m.in. za zdjęcia dla kampanii Starbucks.
Cóż, nikogo nie zdziwi, że podstawą jest dobry aparat. Ale uwaga, niekoniecznie lustrzanka, wystarczy dobry kompakt. Te, które dostaliśmy od Olypmusa do testów nie potrafiły uchwycić chyba tylko...zapachów:) Większość zdjęć do tego wpisu jest zrobiona Olympusem - tak, to te ładne, ostre, naturalnie kolorowe. 
Ciekawostką było również to, że aparaty Olypmus dzięki specjalnej karcie mogą łączyć się z internetem i innymi urządzeniami, np. iPadem - dzięki temu na większym ekranie możemy "na żywo" obserwować i zmieniać naszą kulinarną aranżację. To bardzo wygodna opcja!
Kinga zwróciła uwagę na jeszcze jedną zaletę sprzętu Olypmusa - można z nim pracować również w trakcie przygotowania potraw bo aparatowi nie szkodzi np. zabrudzenie mąką:)
Kuba opowiedział też, jak niskim kosztem zrobić w domu studio fotograficzne: wystarczy lampa z Ikei, folia aluminiowa i...anielskie włosy (te z choinki).






Kindze, Kubie, Dr. Oetkerowi oraz Olympusowi dziękuję za niesamowite warsztaty, świetną zabawę i piękne prezenty (na moim fanpejdżu zobaczycie co było w środku tego ogromnego pudła). To były najlepsze Mikołajki ever!:)

6 komentarzy:

  1. Oj, Twoje pierniczki są śliczne przecież! :D

    Moje to te 2 skarpety, prezent i upośledzony ludzik :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uczestnictwo w warsztatach to fajna sprawa! Poznaje się ciekawych ludzi, człowiek uczy sie czegoś nowego i ten klimat!

    OdpowiedzUsuń
  3. Iza bardzo Ci dziękuję!
    dla mnie to również były niezapomniane chwile:) cieszę się że miałam możliwość poznania Ciebie. Dziękuję za każde miłe słowo i za to że byłaś:*

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja również dziękuję za spotkanie :) Było super! A pierniczki wszystkie były cudowne, jedyne w swoim rodzaju i zasłużyły na wyróżnienie :) Moje zaś są te z kolorowymi choinkami i reniferem z napisem "Merry Christmas". Pozdrawiam - miło było Cię poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miło było Was wszystkich poznać :) Fajna relacja :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Get In Touch